Category Archives: Polish

…znów po długim czasie…

……..jak zwykle zaczynam od kropek. Jak ktoś mnie już troszkę poznał, to wie, że kropki to moje pierwsze myśli przed przelaniem ich na klawisze laptopa, kiedyś… na białe kartki papieru.

 Ale czas zacząć.

Planowałam napisać kilka słów około 20 marca, ale znów coś przeszkodziło…..

Dlaczego 20 marca?

 ……bo tego dnia minął rok jak wprowadziliśmy się do nowego, innego miejsca. Po czterdziestu latach mieszkania w domu, postanowiliśmy zmienić całkowicie nasze życie codzienne i zamieszkaliśmy w pięknym, wysokim budynku, w centrum miasta….pod chmurami, bo aż na XIV piętrze! 

Wszystko się zmieniło. My też musieliśmy się przystosować do zupełnie nowych …..luksusowych warunków. W pewnym sensie poczuliśmy się znów młodo, gdyż kupując nowe mebelki w IKEA byliśmy niejednokrotnie wśród młodożeńców szukających odpowiednich, gabarytowo rzeczy do swych , nowych pomieszczeń.

Ale nie o tym chcę pisać.

20 marca bieżącego roku, w naszym kondominium…czy to polska nazwa budynku? Nie wiem, ale brzmi nieźle……na V –(piątym) piętrze odbyło się nasze pierwsze spotkanie—–od dawna planowane

z klasami na zoom.  Zarezerwowałam wcześniej (party room) zwane pomieszczeniem na zabawę i na godzinę 18:00, przybyła cała moja klasa czwartkowa, część środowej i piątkowa.

Było to spotkanie—jako “szczęśliwy garnek” czyli pot luck. Każdy coś dobrego przyniósł.

Niektórzy poznali się osobiście po raz pierwszy , a pozostali mieli tę świetną okazję, aby znów przywitać się, uścisnąć sobie ręce i przytulić się do siebie.

Część studentów kursu na Zoom przybyła z mężami, lub żonami, a część z….rodzicami, lub rodzeństwem.

Przy delektowaniu się różnymi pysznościami były wspaniałe rozmowy poruszające ciekawe tematy…nawet polityczne…… 

Oczywiście w tle leciały polskie przeboje, piosenki, których uczyliśmy się dawniej, a my wszyscy mieliśmy niesamowitą zabawę przechodząc do salonu z części kuchennej.

 I tam ku wielkiemu zdziwieniu moich studentów, poprowadziłam zabawę w dyktando.  

Było SUPER!!!!! Zabawa na 102!!!!!! Przygotowałam białą tablicę, kartki z ołówkami dla wszystkich i…. zaczęła się lekcja!!!!! Ale jakże inna, na żywo!! Widziałam wszystkich kilka metrów od siebie, czułam 

to co inni, bliskość, serdeczność, radość i szczerość!! Tego wszystkiego nie da się tak połączyć w jedno na zoom., chociaż nasze spotkania cotygodniowe są pełne uśmiechu i zabawy.

Już dziękowałam, ale robię to raz jeszcze…..dziękuję moi kochani, że tak jak zaplanowaliśmy wcześniej, tak zrobiliśmy. Udało się!!!! Trudno było się rozstać, ale po przyjęciu, zaprosiliśmy wszystkich do naszego małego, ale uroczego gniazdka, aby zobaczyli z góry wśród kolorowych świateł miasta, jak mieszkamy na naszym Manhattanie.

Dziękuję też tym, którzy nie mogli przybyć a chcieli. Byli z nami duchem i sercem.

Wspominaliśmy tych co odeszli, gdyż było bardzo, bardzo dużo zdjęć, a to one przywołały wspomnienia. W zeszłym roku nasza kochana Pani Lidia, a przed…..Pani Ryszarda, założycielka naszej Szkoły, dawniej …pani Marysia, pan Chorostecki…..

Musimy pamiętać o nich. I nie wolno nam zapominać…. gdyż jak mawiał Ksiądz Jan Twardowski…

“śpieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą..”

Słowa te są zawsze aktualne.

Najbardziej zaskakująca sytuacja była dla nas, gdy zjawiła się moja uczennica, która kilka lat temu była na kursie kredytowym. Później musiała wyjechać z rodziną do Stanów. Teraz studiuje na uniwersytecie w Atlancie i przyjechała ze swoimi rodzicami i siostrą, aby cieszyć się razem z nami.

Co piątek mamy zajęcia na zoom i lekcje języka polskiego są dla mnie jako nauczycielki budujące. 

Dla Pani Tosin język polski to ósmy język zaraz po japońskim.

Każdy z moich kochanych Studentów, Przyjaciół stara się jak tylko może, aby poprzez nasze spotkania na zoom przybliżać do siebie nasz kraj…POLSKĘ. Poznajemy coraz bardziej nasze tradycje, kulturę, nasze przywary, humory, powiedzonka, historię, mówimy o wszystkim i każdy, co tydzień odrabia swoją pracę domową, pisząc….jak minął mój tydzień? I co??? Po polsku …oczywiście.!!!

Poniżej są zdjęcia ze spotkania. 

To już historia, ale jakże miła. Żyjmy tymi wspomnieniami, dlaczego nie? 

Kończąc ten długi list, dziękuję…..Pani Basi i Panu Stefanowi, którzy nadal pomagają nam w tym blogu. Dziękuję Pani Małgosi i jej mężowi, Pani Tereni i mężowi, dziękuję Panu Glenn, Pani Danusi, Pani Donie, Panu Ryszardowi i żonie, dziękuję Pani Rachelce, która wróciła już jako dojrzała mama.

 Dziękuję Pani Tosin, dziękuję  Panu Al, Pani Jennifer, Panu Neville, Aleksandrze, Pani Samancie.. 

 do następnego listu. Proszę o swe wrażenia…piszcie…. Krystyna Świrska.