NEW YORK CITY, czyli po “naszemu”… Nowy Jork, to z pewnością miasto marzeń wielu ludzi.
Rzeczywiście, żeby poczuć tę wielkość, piękno parków, których jest …o dziwo!!!… bardzo dużo, żeby zrozumieć czym może być prawdziwa wolność – to koniecznie trzeba tam być.
Zaznaczam, że to moje odczucie i tylko moje. Wiele razy słyszałam różne opinie o NYC- większość pozytywnych.
Byłam przez 9 dni i poczułam zapach miasta… tam gdzie króluje bogactwo i również tam, gdzie szarość zderza się z biedą.
Ale na pewno czuć ogromną wolność, która przejawia się w swobodnym zachowaniu ludzi, ale z radością, luzem i elegancją.
Ludzie niesamowicie kolorowi i nie mam tu na myśli ich okryć zewnętrznych, ( chociaż to też jest), ale ludzie z całego świata, którzy nie wstydzą się swych korzeni, języka, czy zachowań.
Uprzejmość przejawiająca się w pomoc, ciekawość, sprawia, że natychmiast każdy poczuć się może zwyczajnie mówiąc—doskonale!
Chłonęłam to miasto do granic, a zmęczenie odczuwałam dopiero wieczorem, gdy zasiadałam do kolacji w gronie najbliższej rodziny. Wrażenia z oglądania, zwiedzania kolejnych, ciekawych miejsc było tak silne, że kolejnego dnia chciało się więcej i więcej….
Manhattan– przed zwiedzaniem tego miejsca, radzę zapoznać się z mapą i jej określeniami. To na pewno pomoże zrozumieć w przemieszczaniu się.
Spacerując po Manhattanie, zrozumiałam jak maleńkim jest człowiek. Nie tylko wysokie budnyki robią wrażenie, ale ilość parków ( o których wcześniej wspomniałam), takich niewielkich miejsc pośród różnych ulic, czy alej, są dla ludzi ukojeniem. Kilka drzew wystarcza, aby usiąść na ławce, zjeść coś dobrego, zatańczyć, pośpiewać, czy zwyczajnie w zamyśleniu poddać się kontemplacji. I to dla mnie jest cudowne.
Dziękuję mojej rodzinie, która mieszka 30 minut jazdy pociągiem od metropolii NYC. Dziękuję, gdyż dzięki nim poczułam to miasto..tak “od środka” i dobrze się tam czułam. Wiem, że mój mąż-Marek identycznie reagował i tak samo była to dla niego niesamowita przygoda.
Na pewno będzie więcej już niebawem…. poniżej kilka zdjęć.